Strona startowa arrow Aktualności arrow Poniedziałek - relacja z rajdu
Poniedziałek - relacja z rajdu

ImageOrganizator zaplanował dzisiejszy odcinek specjalny jako męczący i wymagający, zarówno dla uczestników, jak i ich pojazdów i dziś faktycznie taki był!

Etap był długi, szczególnie w stosunku do tych z ostatnich dni (ok. 300 km), ale krótszy niż wiele etapów w roku poprzednim.

Trasa koło fortu w Ksar Ghilane ( 50 km) to nieustające skoki przez małe wydmy, które potem zmieniły się w twardy piach przypominający pole blachy falistej. Należało przejechać je w poprzek, co wprawiało samochód w nieustające drgania i podskoki, by w końcu przejść w szuter z latającymi wokół kamieniami.

Druga cześć dzisiejszego odcinka, to test na nawigacje, dość trudny, z oczywiście niezbyt idealnym roadbookiem, ponadto nie podano dokładnie punktów GPS, by nie ułatwiać zadania. Nawet przewidziany punkt tankowania dla motocyklistów i tych, którzy zamówili usługę tankowania na początku rajdu, był utajniony. Na szczęście Toyota nie wymagała tankowania na takim odcinku, przejechała na jednym zbiorniku.

Trasa była bardzo szybka, okropnie męcząca, wręcz skrajnie wyczerpująca dla nieustająco skaczących samochodów i siedzących w nich ludzi.

Prowadziła przez piach, szuter, suche koryta rzek, aż w pewnym momencie, nagle wyskoczyli z pustyni prosto na roboty drogowe. Co prawda, podczas objazdu trasy 6 tygodni temu jeszcze ich tam nie było, ale teraz uczestnicy musieli nagle przemieszczać się po świeżo dziś wylanym na szutrówkę asfalcie.

Dziś ponownie Desert Racer Team zajął 8 pozycje i nadal utrzymuje 5 miejsce w generalnej klasyfikacji. To świetny wynik wśród takiej konkurencji niemieckich załóg!

Wiekowy już "Śmietnik" sprawuje się świetnie. Co prawda nie dorównuje oczywiście mocą i możliwościom rozwijania prędkości wielu innym pojazdom (nawet tym zbudowanym z używek), ale radzi sobie doskonale.

Toyota w ogóle zachowała się dziś bardzo miło. Wykończony morderczą trasą kabel główny zasilania przetarł się i wszystko padło, na szczęście tuż za linią mety - jak miło, że dopiero wtedy:-) Awaria już została usunięta, a załoga odsypia męczący dzień. Nabierają sił i jeszcze więcej optymizmu:-), bo jutro kolejny dzień zmagań.

Wczoraj, organizator zapobiegł linczowi, jakiego na kucharzu chcieli dokonać głodni zawodnicy. Serwowany od kilku dni makaron z sosem o kaloryczności, może w porywach 500 kcal, to naprawdę niewielka dzienna racja żywnościowa przy takim wysiłku, szczególnie dla motocyklistów. Głodni i zdeterminowani uczestnicy rajdu wymusili na organizatorze "wypad do knajpy" zakończony wreszcie porządnym posiłkiem.

Ogromne podziękowania dla "najbardziej przystojnego mężczyzny" - Pawła! Już ON wie, za co!