Strona startowa arrow Byliśmy Tam arrow El-Chott 2006 arrow El-Chott 2006 dzień po dniu
El-Chott 2006 dzień po dniu

Wtorek – dziewiąty już dzień rajdu

Kolejny etap rozgrywany w okolicach Ksar Ghilane. Mała, 60 km pętla po pustyni.

Jak podaje organizator: 100% czystych wydm.

Powodzenia!


Wtorek - relacja

Stare przysłowie pszczół dobrze mówi: Nie chwal dnia przed nocą! Ale ja się chyba nigdy tego nie nauczę, cholerna optymistka ze mnie… W zeszłym roku też pochwaliłam brykę przed końcem rajdu… i jak się to skończyło…niestety niczego mnie to nie nauczyło i historia się powtórzyła…

Dziś przytrafiła im się awaria, urwany amortyzator skrętu kompletnie zablokował układ kierowniczy. Metę odcinka przekroczyli ze sporą stratą czasową, co spowoduje niechybny spadek w ogólnej klasyfikacji rajdu, a czasu na odrobienie strat niestety już nie ma. Ale mój wrodzony optymizm od razu w tym miejscu mi podpowiada, że nie ma się czym przejmować, bo przecież żadnych fajnych nagród na tym rajdzie nie rozdają:-)


Wtorek – ciąg dalszy relacji

Zakończył się dzisiejszy, dziewiąty etap rajdu, to znaczy, dawno temu minął już limit 8 godzin na jego przejechanie.

Desert Racer Team dotarł na metę po pięciu godzinach, dokładnie 5:08, ale jeszcze nie wszyscy uczestnicy wrócili z trasy.

Dzisiejszy odcinek to niezbyt duże, co prawda, ale niekończące się wydmy z pyłu, idealnego do zakopywania się. Ani jednej prostej, ani metra twardego gruntu. Straszna męczarnia…

Już na początku tego odcinka, jeszcze przed pierwszym punktem kontrolnym przydarzyła im się awaria, urwany amortyzator skrętu zaciął się blokując koła w maksymalnym skręcie. Załoga zakasała rękawy i wymontowała amortyzator, bez którego, co prawda jazda nie stanowi dla kierowcy przyjemności, ale da się jechać!

Następne kilkadziesiąt kilometrów przejechali wspólnie z załogą pewnego, też za ciężkiego na taką trasę Land Rovera. Połączyli siły i dalszą trasę przebyli razem, odnajdując wszystkie punkty kontroli i nawzajem się wyciągając. Czasem jednak potrzebna była także pomoc kogoś trzeciego, na przykład wtedy, gdy wdrapali się już Toyotą na najwyższą przed metą wydmę, lecz nie byli w stanie wciągnąć na nią zakopanego Land Rovera i musieli czekać, aż z pomocą nadjedzie Unimog. Obie załogi dotarły do mety. Jednym słowem, praca zespołowa była korzystna dla obu stron, choć trwała długo:-)


Wtorek – wyniki

Nie wszystkie załogi dotarły jeszcze do mety, ciągle kilka jest na trasie dzisiejszego odcinka specjalnego.

Dziś uzyskali 9 czas i jak się spodziewali spadli w klasyfikacji generalnej o dwa miejsca, tracąc utrzymywaną przez ostatnie dni 5 lokatę.